piątek, 29 maja 2015

Cienie Inglot - moja paletka i recenzja

Cześć dziewczyny,
 Mój komputer ciągle ledwo dycha, kiedy nawet w serwisie nie wiedzą jak go naprawić to już jest źle. Z góry przepraszam Was za jakość zdjęć - wszystko wiąże się ze stanem komputera. Jednak jeśli nie napiszę normalnej recenzji to będzie mnie nosić cały weekend :P. A więc jestem!

O cieniach Inglota słyszałam już od dawien dawna. Zazwyczaj to były pozytywne opinie. Ta paletka była jedną z moich pierwszych, jeśli chodzi o cienie z trochę wyższej półki (lepszej niż np.: Wibo). Postanowiłam skomponować sobie paletkę idealną dla mnie na codzień - same nudziaki. Kupiłam paletkę na 10 cieni, z myślą, że będę ją rozbudowywać. Na razie udało mi się skompletować 5 cieni, które w połączeniu z moimi pozostałymi cieniami w zupełności mi wystarczają na tą chwilę.
329- mój ulubiony cień z tej paletki, jego też najczęściej używam. Przy nakładniu go pędzelkiem do eyelinera daje bardzo naturalny efekt zagęszczenia rzęs. W dodatku do ciemniejszych makijaży jest to idealny odcień - w żadnej z posiadanych paletek nie mam brązu który by miał taki piękny kolor. Szczerze go polecam
390 - kolor kupiony pod wpływem YouTube. Wiele osób go polecało ze względu na odcień - idealny do załamania dla biadolicych. Jednak ja chyba wolę nie dość, że cieplejsze odcienie, to w dodatku w makijażu dziennym nie zaznaczam załamania. Chyba jest najrzadziej przeze mnie używanym
488 - piękny różowy, jasny kolor. Jednak jaśniejsze cienie, które posiadam mają moim zdaniem o drobinę zbyt suchą konsystencję.
467 - jasnobeżowy kolor z drobinkami. Swojego czasu bardzo namiętnie go użytkowałam. Gdyby był trochę bardziej mokry byłby idealny.
352 - typowy jasny, beżowy kolor, którego w kosmetyczce nigdy za wiele. Tu znowu pojawia się zbyt sucha konsystencja. Mógłby być trochę bardziej napigmentowany.
Ogólnie rzecz biorąc uważam, że Inglot ma całkiem dobry stosunek jakości do ceny. Jednak wg mnie konieczne jest stosowanie bazy pod cienie - bez tego ich trwałość nie powala na kolana. Pomimo tego, że mam w swoim cieniowym zbiorze lepsze produkty, to jednak czuję do nich sentyment. Polska marka, ogromny wybór cieni i Freedom System przemawiają za. Największy plus daję im za możliwość samodzielnego skomponowania paletki - każdy może stworzyć paletkę idealną dla siebie.
A Wy posiadacie Inglotowskie cienie? Przypadły Wam do gustu?

4 komentarze:

  1. Inglot ma duży wybór kolorów, ale ja mam od nich tylko jedno trio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam swoją piątkę i na razie nie zamierzam nic więcej kupować:)

      Usuń
  2. Bardzo lubię takie paletki, teraz używam dużej Golden Rose w domu, a w torbie mam zwykle malutką 3-kolorową Bell :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedyś pojedynczy cień i bardzo go lubiłam ze względu na idealny kolor i świetną trwałość. Od niedawna Inglot powrócił do mojego miasta i bardzo mnie kusi skompletowanie takiej paletki :)

    OdpowiedzUsuń